Chyba powoli jako historyk i członek mojej rodziny dojrzewam by zająć się zebraniem, zbadaniem, a kiedyś może opisaniem historii mojej rodziny. Czas upływa, zdjęcia blakną, pamięć staje się coraz zawodna, a ludzie niestety odchodzą. Lata studiów, z których wyniosłem wcale nie tak wiele wiedzy i jeszcze mniej wzorców z pewnością nauczyły mnie jednego – że historię zamiast nauczyć się, lepiej jest spróbować zrozumieć. A że niezbędnym elementem do jej poznania jest najpierw zebranie i spisanie jej okruchów to ktoś musi podjąć sie tego zadania. raczej przyjemności.
Zawsze najbardziej pociągało mnie obcowanie z materią historyczną na poziomie jak najbardziej bezpośrednim. Ad fontes chciałoby się rzec i dobrze, gdyż właśnie w nich znajdowałem zawsze największą przyjemność badawczą, lecz wielki żal mam iż nie pokazano nam i nie pokierowano ku źródłom innym niż drukowane. Źródło słowa – źródłu pamięci. To w ludzkich wspomnieniach kryje się najpiękniejsza historia.
[fragment albumu mojej babci Eugenii Rynarzewskiej]
Uzbrojony w aparat, dyktafon i skaner mogę chyba już zaczynać. Najwyższa pora i najwyższy obowiązek.
Szkoda, że nie umieściłeś zdjęcia babuni z pięknymi warkoczami;)