W wieku 90 lat zmarł jeden z największych twórców science-fiction sir Arthur C. Clarke (16 XII 1917 – 19 III 2008). Pisarz, futurysta, entuzjasta eksploracji kosmosu. Zmarł dziś na Sri Lance z powodu kłopotów z oddychaniem.
Napisał kilkadziesiąt książek i tomów opowiadań. Stworzył m.in. takie dzieła jak: Odyseja Kosmiczna 2001, cykl Rama oraz książki z zakresu oceanografii, która była jego drugą pasją obok kosmonautyki.
Na jego opowiadaniach uczyłem się czytania fantastyki naukowej…
[i] [i] [i]
Ja tam jestem raczej laikiem w tych sprawach, ale Clarke’a znac nie wypada.
Dlaczego nie wypada…? ;]
Clarke miał ten dar, że jego książki nie były zwykłymi opowieściami o czymś. Nie podawały niczego łatwo, przez co zrozumienie każdego zamysłu Clarke’a wychodziło od nas samych – nie od autora. Książki tego typu poszerzają horyzonty – każdy młody człowiek powinien chociaż pobieżnie się z nimi zetknąć. Podobnie było z Asimovem.
Czyżby wymiana pokoleń pisarzy s-f?
Ciekawe jakie spojrzenie na przyszłość zafundują nam ich następcy?
HaeSowi chodziło zapewne o to że znać Clarke’a wypada, lub inaczej nie znać nie wypada :).
Ja tam szczerze to najbardziej lubiłem jego opowiadania i z mniej znanych książek to polecam Koniec Dzieciństwa o końcu naszej rasy…
Trochę jego twórczości stoi na półce.
i jak to się mówi, czas najwyzszy…. nie znosiłem jego prozy….
Bez niego nie byłoby „Odysei kosmicznej”.
@Jewrej – ty jak zawsze w opozycji, założę się ze nie czytałeś pewnie nic spod jego ręki…. 😛 Obejrzyj sobie lepiej „Wilcze Echa” hehehehe.
@Moon – bez niego nie byłoby wielu rzeczy, zajmował się podrzucaniem pomysłów NASA, podpowiedział im m.in. ideę satelitów geostacjonarnych i pomysł ze mogłoby istnieć coś takiego jak stacja orbitalna. Jako futurysta dość sprawnie spełniał swoją funkcję.
Czyli geniusz większy nawet od Lema…
Czy większy… nie wiem. Na pewno należący do panteonu sf obok np.: Asimova, Heinleina, Bardburego, Dicka i Lema… A który z nich większy to rzecz gustu i preferencji literackich.